Przedostatni weekend października. Piękny, cichy hotel w Egerszalók. Niech nas jednak nie zmyli ta cisza – w środku jest naprawdę głośno! Energiczna Pani Lucyna Bzowska, wspaniały metodyk, pokazuje kreatywne sposoby na uczenie języka polskiego grup mieszanych. Tak, pokazuje, nie tylko biernie udziela wykładu. A towarzyszy jej mąż, Mirosław Bzowski, prowadząc wszystkich uczestników w tańcach ludowych. Ktokolwiek myślał, że warsztaty dla nauczycieli to nudne wykłady bez cienia kreatywności, po spotkaniu tej pary z pewnością zmienił zdanie!
Cała przygoda zaczęła się w piątek późnym popołudniem – samochody zjechały się, nauczyciele niczym super agenci wysiedli z nich i pozajmowali swoje bazy w hotelu. A potem, na znak dany przez Panią Lucynę, szkolenie się rozpoczęło – i to jak! Niczym w „Panu Tadeuszu”, do tańca zaprosił Pan Mirosław: „Poloneza czas zacząć!” i nasze polskie grono pedagogiczne, zgrabnym i pełnym gracji krokiem, zatańczyło pierwszy taniec. No tak, tacy utalentowani nauczyciele… poza tym, jak śmieliby nie znać poloneza, esencji polskości? Co prawda, potem było już nieco trudniej. Krakowiak, owczareczek… oj, tutaj już zrobił się niezły bałagan. Ale na szczęście nasi nauczyciele wiedzą, że mylić się rzecz ludzka i już za chwilę wszyscy nadawali się do „Tańca z Gwiazdami”.
Po tym żywym wstępie pouczyliśmy się trochę o uczeniu o sylabach, czasownikach i innych fundamentalnych tematach. Oj, przygotujcie się, uczniowie, czeka na Was mnóstwo zabaw i gier – bo wiadomo, że nauczyciele już zacierają ręce, aby tajemną wiedzę ze szkolenia wykorzystać w praktyce. Podczas prezentowanych ćwiczeń i zabaw wielokrotnie wcielaliśmy się w role uczniów – bardzo skuteczna i całkiem zabawna taktyka. Sami poćwiczyliśmy kreatywność, a to cecha, którą nauczyciel ma obowiązek pielęgnować cały czas. Taniec, nauka, zabawa i tak w kółko.
I tak przez calusieńki weekend, z przerwami na posiłki, jakąś tam minimalną ilość snu (kto by spał, jak można godzinami rozmawiać o tym, czego nauczyliśmy się na szkoleniu!) i oczywiście deser w postaci Michałków – bo przecież nie tylko uczniowie kochają słodycze i, przyznajmy, kochani nauczyciele, po tak intensywnym szkoleniu, należało nam się!
Wiedza merytoryczna, materiały, inspiracje, lepsza koordynacja ruchowa i poczucie rytmu – to wynosimy z tego cudownego weekendu. Centrum szkoleniowe Klanza w Bogatyni, z którego przyjechali nasi wspaniali goście, zasługuje na ukłony.
Całe przedsięwzięcie zakończyło się wręczeniem zaświadczeń i podarunków oraz zwiedzaniem Egeru pod nadzorem naszej sekretarki z ukrytym talentem do przewodzenia wycieczkom – Hanny Bíróné Hasznos. Cóż to był za wspaniały czas!