top of page

Upływające zawsze w wesołej, zaprzeczającej panującej paskudnej, deszczowej pogodzie, jesienne wizyty u wrocławskich przyjaciół naszej polonijnej braci szkolnej, uczniów Szkoły Podstawowej
nr 68 im. II Tysiąclecia Wrocławia, znajdującej się nomen omen przy ulicy Szczęśliwej, są już tradycją
w Ogólnokrajowej Szkole Polskiej.
W tym roku, bladym świtem 22 października, do Polski wyjechało 22 uczniów z terenu całych Węgier pod opieką nauczycielek Anny Lang i Lilianny Zajáczné, a program ich wyprawy był naprawdę zróżnicowany.
Jej podstawowym celem był oczywiście udział w zajęciach lekcyjnych prowadzonych w polskim,
a nie polonijnym, systemie edukacji oraz wynikająca z tego możliwość poszerzania polskiego słownictwa dzieci o elementy, z którymi nie spotykają się na co dzień.
W planie lekcji uczniów, podzielonych stosownie do wieku, znalazły się takie przedmioty, których nasze dzieci uczą się po węgiersku, jak matematyka, godzina wychowawcza czy biologia. A niektórzy
na niemieckim rozwiązywali zadania matematyczne po angielsku!
Drugim bardzo ważnym celem projektu było zapoznanie polonijnych uczniów z życiem i dokonaniami Józefa Piłsudskiego. Nasi uczniowie wzięli udział w prezentacji o wybitnym Polaku specjalnie przygotowanej przez Samorząd Szkolny oraz w lekcji historii poświęconej rozbiorom i odzyskaniu niepodległości. Zdobyte wiadomości wykorzystali uczestnicząc w zgaduj-zgaduli, po której każdy uczestnik otrzymał certyfikat badacza źródeł historycznych.
We Wrocławiu rozstrzygnięto również konkurs plastyczny „Piękna wolna Polska" oraz zorganizowano wystawę prac dzieci. Spośród uczniów OSP nagrody otrzymali Sonia Mészáros, Sándor Nagy i Basia Horváth, a wielu innych wyróżnienia.
Na zakończenie pobytu w zaprzyjaźnionej szkole dzieci śpiewały piosenki patriotyczne, których nauczyły się w trakcie pobytu, a także miały okazję do integracji podczas sobotniego przedpołudnia w szkole. Wspólnie konstruowały, bawiły się, a na zakończenie piekły tosty, gofry i robiły watę cukrową. Niektórzy uczniowie obu szkół powymieniali się adresami, telefonami. Na pożegnanie niejednemu zakręciła się łezka w oku.
O ile to możliwie, popołudnia były jeszcze znacznie bardziej zróżnicowanie.
Dwa z nich spędzili zwiedzając Wrocław pod opieką przewodnika, pani Moniki która pokazując ciekawą zabudowę miasta: Sky Tower, Termos, Kościół św. Limuzyny, opowiadając o pręgieżu, Ratuszu, herbie miasta i jego historii. We wnętrzach Uniwersytetu Wrocławskiego każdy mógł poczuć się jak profesor, zasiadając na honorowych miejscach w przepięknej barokowej Sali Leopoldina a w Ossolineum wszyscy próbowali odczytać rękopis Fredry „Małpa w kąpieli” i ze zdumieniem oglądali pukiel włosów J. Słowackiego.
Oprócz tego uczniowie odwiedzili wrocławskie ZOO i jego afrykarium, interaktywną wystawę o wodzie Hydropolis, plac zabaw Bobolandia, zobaczyli miniaturowy świat w „Kolejkowie”, zwiedzali Kudowę Zdrój i jej skansen, gdzie próbowali ginących zawodów, a zrobioną specjalnie dla nich przez kowala podkowę przywieźli „na szczęście” do szkoły.
Dużo czasu i uwagi poświęcili poszukiwaniu słynnych wrocławskich krasnali. Od dawna zajmują one dość poczytne miejsce w sercach uczniów OSP. Nie dość, że ich wyśledzenie w mieście to prawdziwa przygoda, to na dodatek wzorem zaprzyjaźnionej wrocławskiej szkoły, w której od lat mieszka szkolny skrzat Szczęśliwek bardzo chcieliby, żeby i w Budapeszcie zamieszkał ich własny, szkolny skrzat – na razie rozpisują szkolny konkurs na jego wygląd, historię i imię. Do bliższych w czasie należy zaś konkurs literacki na historię o tym, co robią wrocławskie skrzaty w nocy, kiedy nikt nie widzi.
Zapytani uczniowie, szczególnie chłopcy, podkreślali również wyjątkowe zaopatrzenie żywieniowe tego wyjazdu zachwalając polskie pierogi ruskie i włoską pizzę…
Wrocławska wyprawa zorganizowana w ramach projektu współpracy szkół partnerskich „Rodzina Polonijna” mogła dojść do skutku dzięki wsparciu sponsorów: Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” i polskiego Ministerstwa Edukacji Narodowej z jednej strony oraz niesamowitemu zaangażowaniu personelu obu szkół z drugiej.
Nauczycielki OSP nie tylko świetnie dały sobie radę ze wszystkimi kwestiami organizacyjnymi, ale też ze stoickim spokojem potrafiły ogarnąć nasze, często bardzo pomysłowe, polonijne dzieciaki. Niejedna mama ze zdumieniem przyjęła opowieści o zabawie w psy i chodzeniu na czterech łapach po szkole, zabawie
w wojsko czy chóralnych śpiewach Despasito w autokarze. Wiele z nas zmęczyło się od samego słuchania… a jednakowoż uczniowie, jak i nauczyciele zgodnie oświadczyli – nie ważne jak długa i męcząca jest podróż, za rok jedziemy znowu!

Prawdziwych przyjaciół poznaje się … we Wrocławiu!

bottom of page